- Dallas co Ty tu robisz? - zapytałem zaskoczony ale za razem zdenerwowany.
- Przyszedłem Ci powiedzieć, że nie jesteś wart ani Kiry ani Ally! - podniósł głos.
- Cicho! - uciszyłem go - Kra zasługuje na kogoś lepszego... Ally też... Z tą różnicą, że dla Allyson będę starał się być jak najlepszy... Wiesz dlaczego? Bo ją kocham. Jak dorośniesz do tego co to oznacza to pogadamy. A teraz idź do swojej dziewczyny... Gratuluję związku dla szpanu.
- Mam nadzieje, że ta dziewczyna nie jest aż tak naiwna... - powiedział i wyszedł. Odetchnąłem głośno. Czy to wszystko musi być takie pogmatwane? Spojrzałem na drzwi od mojego pokoju. Wszedłem do niego i podszedłem do łóżka.Uklęknąłem nad śpiącą dziewczyną i przyglądałem się jej. Jak może istnieć istota tak piękna i delikatna? To pytanie wciąż chodziło mi po głowie. Nie mogłem przeżyć faktu, że ją zraniłem. Uważnie aby jej nie obudzić odgarnąłem jej włosy z twarzy... Wierzchem dłoni przejechałem po rumianym poliku...Pogładziłem ją po udzie, a kiedy westchnęła, uśmiechnąłem się. Nie zdawała sobie sprawy jak rozkołysała moje zmysły... Odchylił delikatnie koszulę i ucałowałem jej ramię po czym oddaliłem się. Wiedziałem, że mógłby pozwolić sobie na zbyt dużo. Po szybkiej kąpieli rozłożyłem sobie śpiwór tuż przy łóżku, na którym spała brunetka. Dzisiejszej nocy sen przyszedł mi wyjątkowo łatwo.
#Oczami Ally#
Otworzyłam powoli oczy. Światło słoneczne uderzyło w moje oczy powodując niesamowity ból. Kac powili mnie zabijał. Nie bardziej niż złamane serce. Podpowiedział mi rozum. Nie mogłam sobie przypomnieć co się wczoraj działo. Byłam w obcym aczkolwiek znanym mi pomieszczeniu w samej... koszuli męskiej? Co tu się dzieje? Wstając potknęłam się lądując na...Austinie. Mało tego całując go!
- Ally? - zapytał ostrożnie. I tak jak stałam pół rozebrana pobiegłam do swojego domu nie zważając na ból głowy, łzy spływające po polikach czy spojrzenia ludzi, których mijałam. Wpadłam do domu jak huragan i rzuciłam się na łóżko. Znacie to uczucie bezradności? Kiedy łzy tak po prostu wypływają z człowieka niczym wodospad Niagara i nic nie jesteśmy w stanie z tym zrobić? Klatka piersiowa zaciska się, a my nie możemy wziąć oddechu. Jakie to życie jest głupie... Kochasz kogoś i to powinno dawać Ci szczęście a nie cierpienie. Jeden pocałunek, który wywołuje ogień rozpalający każdą cząstkę nas... kiedy czujesz, że możesz zrobić wszystko, a za raz po tym wracasz do rzeczywistości i wiesz, że życie Ci się pieprzy. Jedyna osoba, która może Cię uratować jest tą, do której uczucie Cię zabija. I najgorszej jest to, że nasza realność to nie fikcyjna i przereklamowana komedia romantyczna, która jednak czasami się zdarza, ale farciarzom lecz nasz prawdziwy świat to ciągła "szkoła przetrwania" i żaden pieprzony książę nie klęknie na kolano i wyśpiewa serenadę.
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
Będę tym jedynym, jeśli tego zechcesz
Gdziekolwiek, podążałbym za tobą
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
I czuję się taki mały
Nic z tego nie rozumiem
I nic już nie wiem
I potknę się i upadnę
Wciąż uczę się kochać
Zaczynam dopiero raczkować
Wyglądam przez okno i widzę Austina stojącego po środku wysypanego płatkami róż serca na środku ulicy. Samochody stoją w korkach. Ludzie wysiadają i patrzą na niego. A on stoi i śpiewa tylko dla mnie. Rozpina swoją koszule i widzę kolejne serce... narysowane SZMINKĄ?? Łzy kolejny raz zaczynają lecieć kiedy widzę napis "My heart is yours. For long time. I'm sorry babe."
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
I przepraszam, że nie mogłem do Ciebie dotrzeć
Gdziekolwiek, podążałbym za tobą
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
I schowam swoją dumę do kieszeni
Jesteś jedyną, którą kocham
I mówię "żegnaj"
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
I przepraszam, że nie mogłem do Ciebie dotrzeć
I gdziekolwiek, podążałbym za tobą
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
Powiedz coś.
Schodzę w pośpiechu na dół. Kiedy otwieram drzwi lecą na mnie płatki róż. Podchodzi do mnie Dez w garniturze i chwyta mnie za dłoń, z nieba zsuwa się na linie prześliczna ławeczka, a na niej bukiet białych róż.
- Wiedz, że będziemy siedzieć na tej ławce tak długo, aż mi nie wybaczysz. Spójrz ile ludzi liczy na Twoją łaskę... ale najbardziej ja. - mówi mi Austin głosem drżącym od emocji.
- Skąd wiesz, że w ogóle usiądę? - pytam szlochając. Nim się orientuje ląduje na jego kolanach z kajdankami na nadgarstku przypiętymi do jego własnego.
- Stąd. - uśmiecha się.
- Czego ode mnie oczekujesz? - pytam pewnie, ale mój głos brzmi żałośnie.
- Na początek, że zamkniesz swoje słodkie usteczka i mnie wysłuchasz. - prycha.
- Dobrze. - kapituluję.
- Słuchaj ja wiem, że nawaliłem i to nie pierwszy raz, ale coś zrozumiałem. Nie można oszukać głosu serca. Choćbym nie wiem jak się starał nie umiem inaczej. Moje serce należy do Ciebie. Właściwie od zawsze. Ja wiem, że zrozumiałem to za późno, ale lepiej późno niż wcale. Za każdym razem kiedy mnie całujesz to jak dotyk anielskich skrzydeł, każdy Twój najmniejszy dotyk przyprawia mnie o gęsią skórkę, a serce trzepocze. I kiedy na Ciebie patrze, Boże jesteś taka piękna i delikatna, chcę Cię bronić przed wszelkim złem tego świata. Nie chcę widzieć Twoich łez, a każde cierpienie chciałbym przejąć na siebie. Od teraz pragnę widzieć Twój olśniewający uśmiech, słyszeć Twój perlisty śmiech, tonąć w Twoim aksamitnym głosie. Kochanie, nasza miłość jest piosenką, my jesteśmy piosenką... Ty jesteś piosenką. Moją własną. Wybacz mi. Wiem, że to tylko słowa... - skończył ciężko oddychając. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Zatopiłam się w jego ustach i już nic się nie liczyło.
- To aż słowa Austin, czasami mają większą wagę od pustych podarunków, a w połączeniu z czynami są cenniejsze od złota. - znów go pocałowałam. I stało się - ja siedząca w samej koszuli, opuchnięta od płaczu, całująca chłopaka wymazanego czerwoną szminką na środku ulicy. Nagle byliśmy sami. Nasze języki szalały w namiętnym tańcu, dłonie Austina błądziły po moim ciele, palce muskały udo. Moon przyparł mnie do siebie, moje wylewające się zza dekoltu piersi rozgniotły się na jego nagim torsie i poczułam to...Jego erekcję. Otrzeźwił nas dźwięk klaksonu. O mało co nie urządziliśmy live porno na środku ulicy.
* Kilka godzin później *
- Gotowa? - zapytał blondyn.
- Jak nigdy. - nasza pierwsza oficjalna randka. Teraz już musi być dobrze. Prawda? Zawsze chciałam mieć randkę jak z bajki. Niesamowite, że zmieniło się wszystko. Nie ważne co robimy, lecz z kim. Właśnie zmierzamy do studia muzycznego. Mamy zamiar nagrać jedną z nowych piosenek. Duet.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Człowiek jest szczęśliwy wtedy,
kiedy nie ugania się za szczęściem
jak za motylem,
lecz jest wdzięczny za wszystko,
co dostaje.
Jeśli poszukuje szczęścia
zbyt daleko,
to ma sytuację podobną jak z okularami.
Nie widzi ich,
a ma je przecież na nosie.
Tak blisko!
Jakże możemy być kiedykolwiek szczęśliwi,
jeżeli zawsze wszystkiego
oczekujemy od innych?
Bóg dał każdemu człowieku coś,
czym potrafi innych uszczęśliwić!
kiedy nie ugania się za szczęściem
jak za motylem,
lecz jest wdzięczny za wszystko,
co dostaje.
Jeśli poszukuje szczęścia
zbyt daleko,
to ma sytuację podobną jak z okularami.
Nie widzi ich,
a ma je przecież na nosie.
Tak blisko!
Jakże możemy być kiedykolwiek szczęśliwi,
jeżeli zawsze wszystkiego
oczekujemy od innych?
Bóg dał każdemu człowieku coś,
czym potrafi innych uszczęśliwić!