- Pamiętam to... To właśnie tam po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że...
****************
* Oczami Kiry *
- ...zdałem sobie sprawę, że nie zawsze istnieje przyjaźń damsko - męska. Po między Wami było coś więcej i nie zaprzeczaj. Myślałem, że nic Was nie rozłączy... No cóż, myliłem się. Przyszedłem tu, bo ten blondyn o tam zaczyna coś podejrzewać co do Kiry, a myślę, że nie chcecie, żeby się wydało... Idźcie może do niej. - zaskoczyły mnie słowa Dez'a.
- Wiesz co Ally, ja muszę już iść. Widzimy się później. - powiedziałam i wybiegłam. Dotarłam pod pokój mojego obecnego chłopaka. Zapukałam.
- Cześć Eliot. - przywitałam się ponuro, ale spokojnie.
- No hej skarbie. Co tam? - zapytał słodko, aż mnie zemdliło.
- To koniec. - rzuciłam bez emocji.
- O jak miło. - jego spokój i opanowanie zdziwiły mnie. Odeszłam, a on o mnie nie walczył... Słyszałam tylko "zemszczę się". Nie przejęłam się zbytnio tymi słowami.
Ostatecznie udałam się do swojego pokoju. Teraz miał być obiad, więc jak najszybciej udałam się na stołówkę na piechotę. Szłam dziesięć minut. Gdy doszłam, wszyscy byli już zebrani pod drzwiami. Weszliśmy o równej dwunastej. Przy stoliku siedzieliśmy tak: Ally, Austin, Dez, Trish, Cass.
A że dla mnie nie było miejsca, postanowiłam, trochę ''poderwać'' Austina i usiąść mu na kolanach. Tak też właśnie zrobiłam. Jego mina i innych była po prostu bezcenna.
- Emm...Kira? Powiedz mi do cholery jasnej co ty wyprawiasz....- powiedział spokojnie blondyn, lecz było widać że się trochę wkurzył. Na mnie to w ogóle nie podziałało, więc też powiedziałam spokojnie:
- Jak to co? Nie ma dla mnie już miejsca, więc co mam zrobić? - zapytałam słodziutkim głosikiem.
- Kira, Kira....Dobra, już dobra. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam.
*Oczami Ally*
Z dużym zaciekawieniem obserwowałam tą całą sytuację. Nie powiem, troszkę zabolało.
Lecz, gdy Austin pozwolił Kirze siedzieć na swoich kolanach, już nie wytrzymałam.
- Wiecie co, nie jestem głodna. Chyba pójdę do pokoju. - powiedziałam trochę załamanym głosem. Po minie Deza można było wyczytać, że rozumie o co chodzi.
- Okej. Widzimy się potem. - oznajmiła Trish.
Szybko wybiegłam ze stołówki, prosto do swojego pokoju. Położyłam się na swoim łóżku i zaczęłam ryczeć. Muszę przyznać, że coraz częściej brakowało mi blondyna. Jego cudownego uśmiechu, jego włosów...Chciałam bym żeby było jak dawniej, ale on najwyraźniej nie.
Godzinę leżałam tak i użalałam się nad sobą...Cały czas płakałam, płakałam, płakałam...
*Oczami Austina*
Byłem właśnie w swoim pokoju. Cały ten czas słyszałem i to bardzo dobrze, jak dziewczyna płacze. Tak to była Ally. Ale czemu płakała? Nie mam pojęcia. Zaraz, zaraz! To Dez się z nią koleguję, więc może coś od niego się dowiem.
Wyciągnąłem komórkę ze swojej kieszeni i napisałem do niego sms: 'Dez, przyjdź do mojego pokoju, natychmiast!'
Zjawił się po dwóch minutach. Usiadł na moim łóżku i zaczęła się rozmowa.
- Coś się stało stary? A tak w ogóle Ally nadal płacze? Słychać ją na cały korytarz.
- O to właśnie chciałem się ciebie zapytać. Czemu ona płacze? - dopytywałem się.
- Tego ci nie powiem. Sam się dowiesz w swoim czasie...- odpowiedział, po czym po prostu wyszedł.
W tej chwili nie rozumiałem już nic. Czemu życie jest aż tak skomplikowane? - zadawałem sobie cały czas to nurtujące pytanie. Nagle szlochania ustały. Byłem zdziwiony. Postanowiłem sprawdzić co się stało. Otworzyłem drzwi i mina mi zrzedła. Allyson leżała na łóżku, a przy niej klęczał...Eliot! Delikatnie odgarniał włosy dziewczyny. Zabolało. Sam nie wiem czemu, ale stałem się wściekły na Dawson. Jak ona mogła odbić chłopaka Kirze?! Bez wahania pobiegłem do Starr.
- Cześć... - przywitałem się wbiegając bez pukania do jej pokoju.
- Hej... Czymże spowodowana jest Twoja wizyta tu? - zapytała szczęśliwa.
- Eliot... - zacząłem.
- Aaa... Tak zerwałam z nim dzisiaj rano. - powiedziała i zdębiałem.
- To by wyjaśniało, co robi u Ally... - syknął.
- Eh... To pewnie ta jego zemsta...
- Słucham?
- No powiedział mi dzisiaj, że się zemści... Myśli, że ruszy mnie jak będzie zarywał do Ally... Co jest totalnie absurdalne...
- Jasne... Dobra idę do siebie. - rzuciłem i pognałem do pokoju. Biłem się z myślami... Powiedzieć Ally, że ten burak chce ją wykorzystać, czy nie... Nagle usłyszałem kawałek rozmowy...:
- No i wiesz myślałem, że ten blondi będzie o nią zazdrosny... Ale ta laska jest serio nie zła... Kira przy niej to nic... Zastanawiam się jak ten cały Moon może nie widzieć co ma pod nosem. No nic, ja korzystam na jego głupocie. - doskonale poznałem głos Eliota. Już miałem wejść i mu przypier...przywalić, ale powstrzymała mnie ręka mojego przyjaciela.
- Stary, wiesz, że nie ładnie jest podsłuchiwać? - zapytał Dez.
- Przechodziłem i usłyszałem... - zacząłem się tłumaczyć. - A Ty co tu robisz?
- Wiesz miałem zajrzeć do Ciebie, a później wyciągnąć Ally na spacer, wiesz Trish czeka na dole...- powiedział zakłopotany.
- No tak. Zawsze uwielbiała spacery... A my za niedługo nie wyjeżdżamy? - zadałem pytanie odpływając do krainy melancholii... Pamiętam pewien dzień. Poszedłem do Allyson do sklepu i zastałem ją w złym stanie. Powiedziała mi wtedy, że jej mama miała wypadek i złamała rękę, a że mieszka w Australii to musiała sobie radzić sama. Chciałem jej poprawić humor więc wyciągnąłem ją na spacer. Ona od zawsze je kochała. Wyszliśmy i udaliśmy się do parku. Nagle zaczął padać deszcz. Nie przeszkadzało nam to. Podbiegł do nas jakiś chłopczyki i powiedział : "Mysle, ze pse pan powinienen posalowac te paniom". Proponowaliśmy mu, że go odprowadzimy, ale on postawił warunek... Jeśli pocałuję Ally on odejdzie. Prawie mi się udało... No wiecie ni stąd, ni zowąd pojawiła się moja mama... Ja i tak uważam, że tam w parku nic nie zaszło!
- Ee... Austin? - jak zwykle przerwał mi rudzielec.
- Tak? - przebudziłem się.
- W jakim świecie jesteś? Pytałem, czy idziesz z nami na spacer? Ale Ty tylko zacząłeś się ślinić...- zaśmiał się, a ja zapewne wyglądałem jak buraczek.
- Ja... jasne... - wydukałem.
- Mogę zapytać o czym tak myślisz?
- A raczej o kim? - odparł dobrze znany mi głos. - No co się tak patrzycie? No raczej myśli o kimś... zawsze tak odpływał jeśli chodziło o dziewczyny. - zaśmiała się Dawson.
- Skąd ta nagła poprawa humoru, SKARBIE? - zapytałem niemiłym tonem głosu.
- Miłość, wiem, że Ty nie wiesz co to jest, KOCHANIE. - wysyczała.
- Haha... Bardzo śmieszne. Zaraz mi powiesz, że jestem bezdusznym człowiekiem o sercu z lodu.- wkurzyłem się.
-Nie skądże znowu... Ty jesteś najbardziej uczuciowym chłopakiem na świecie. - powiedziała ironicznie.
- Jezu... Przestańcie zachowywać się jak rozwydrzone bachory, bo to staje się już nudne. - wszedł pomiędzy nas Dezmond.
- Chodźmy, bo Trish się nie cierpliwi, a za dużo czasu to nam nie zostało. - wyszeptała do niebieskookiego.
- Cukiereczku, ja też idę... więc idź z łaski swoje z dala ode mnie, bo nie mam ochoty na próchnicę... - zażartowałem, ale to raczej ich nie rozśmieszyło. Gdyby nie Dez, któremu jestem bardzo wdzięczny za opanowanie tej lwicy, zapewne nie miałbym oczu. Nic więcej nie mówiąc doszliśmy do Trish i razem udaliśmy się do parku, który znajdował się na terenie ośrodku, dzięki czemu w ogóle mogliśmy wyjść bez nauczycielki. Spacerowaliśmy dość długo. Zrobiliśmy nawet kilka zdjęć. Te 3 podobały mi się najbardziej:
Ja jak zwykle kłócący się z Ally.
Zdjęcie dziewczyn, uważam, że wyszły słodko...
Zaczął padać deszcz, a Dezmond zaczął wygadywać bzdury... czytaj wrzeszczał na nas... Po świetnie spędzonych dwóch godzinach wróciliśmy do pokoi. Odprowadziłem Trish, później Deza, a na końcu zostałem sam z Ally. Doszliśmy pod nasze pokoje i postanowiłem się odezwać...
- Słuchaj ja chciałem... - zaciąłem się.
- A ja nie. - powiedziała szorstko i weszła do swojego lokum zostawiając mnie totalnie oszołomionego. Co chciałem zrobić? Nie wiem. Może przeprosić, może podziękować, a może po prostu zawiesić broń? Nie, to byłby największy błąd... Zostawiając ją i przyjaźń, która nas łączyła nie planowałem tego. Chciałem tylko, żeby mnie znienawidziła i zapomniała. Wcale nie wymyśliłem tej całej gry słownej... Myślałem, że każde pójdzie w inną stronę i nie będziemy się nawzajem ranić... No cóż wyszło na odwrót i do tego wcale nie uzyskałem tego co było celem tej akcji, czyli...
- Moon! Za chwilę zbiórka, idź po walizkę... - z refleksji wyrwał mnie głos pani Foster.
- Tak, tak już idę. - rzuciłem i pognałem po wcześniej spakowane rzeczy. Czas szybko leciał, ani się obejrzałem, a byliśmy w drodze do domu. Znowu musiałem siedzieć z Dawson... Dziewczyna przez całą drogę słuchała muzyki i pisała sms'y z Eliotem. Nie byłem z tego powodu szczęśliwy, ale tłumaczyłem sobie to tak, że mam prawo się tak czuć skoro to były mojej przyjaciółki... Wyszedłem z siebie, kiedy ukradkiem spojrzałem na wiadomość od niego, w której pisało: "To co? Ty, ja jutro w 'Crascas' o 16? ". A wiecie co mnie jeszcze bardziej wkurzyło? To, że się zgodziła...
Po najgorszych 5 godzinach mojego życia dojechaliśmy... Co było dziwne na koniec zostałem tylko ja i Allyson. Po nią miał przyjechać z tego co się zorientowałem tata, ja czekałem na mamę. Ja siedziałem na murku po lewej, ona 4 metry dalej - po prawej.
- Ech, czy tak trudno o mnie pamiętać? - zapytała sama siebie brunetka. Zrobiło mi się jej strasznie szkoda. Było już ciemno więc bez wahania do niej podszedłem i zaproponowałem, że odprowadzę ją do domu. Na początku protestowała, ale po chwili uległa. Wysłałem mamie sms'a, że wrócę na piechotę i ruszyliśmy. Cała droga minęła nam w kompletnej ciszy. Kiedy już doszliśmy olśniło mnie...
- Mogę Cię o coś prosić? - zapytałem.
- Hmm? - wzdychnęła.
- Uważaj na Eliota... - powiedziałem zawstydzony.
- Cco? - wydukała.
- On chcę się na mnie i Kirze zemścić i mówi na Ciebie laska... - te słowa wypowiedziałem z wielką obawą.
- Czy Ty zawsze musisz to robić! - krzyknęła.
- Robić co?
- Rujnujesz mój świat! Zawsze wszystko kręci się w okół Ciebie! Burak, baran, debil! - krzyknęła i się obróciła.
- Okej. Chcesz być nagrodą pocieszenia, obiektem zemsty? Biedna mała Ally... - chwyciłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. Była bardzo blisko. Stykaliśmy się nosami, ciałami... Wszystkim oprócz ust...
- Nienawidzę Cię... - wysyczała, a ja dokładnie czułem jak jej oddech otula moją twarz...
- No widzisz... Możesz nienawidzić mnie, ale nie rób niczego żeby znienawidzić siebie... - wyszeptałem zbliżając się do niej maksymalnie. Dalej nie stykaliśmy się ustami, ale jeden pochopny ruch, a będzie inaczej. Każde nawet najmniejsze drgnięcie jej, lub moje może złączyć nas w pocałunku.
- Szanuj siebie... - szepnąłem jej do ucha i odszedłem...
- Austin ja chcę... - zaczęła.
- Ale ja nie... - odwróciłem się do niej i spojrzałem w oczy.
- Nikt ma się o tym nie dowiedzieć... - dokończyła.
- Nie dowiedzieć o czym? Skarbie, za późno by ukryć jakim szarakiem jesteś... - wróciłem do postaci zimnego drania.
- Wiesz co Ci powiem...? - zapytała.
- A masz coś oprócz tego, że mnie nienawidzisz... - zaśmiałem się... - żałosna jesteś. - odchodziłem i usłyszałem jej płacz... Znowu to cholerne ukłucie w sercu... Sama jest sobie winna... Nie pozostawia mi innego wyboru...
- Austin... Mogę Cię prosić? - zawołał mnie ktoś z tyłu. Odwróciłem się i ujrzałem...
*************************
Witam ;) Przepraszamy za akcję z zawieszeniem, czy usunięciem. Ani mi się śni tego robić. Zostajemy z Wami i mam zamiar walczyć o tego bloga do końca. Mam nadzieje, że się podoba... Jak pewnie zauważyliście pewne niejasności... Spokojnie to celowo ;) Już wkrótce wszystko zacznie Wam się sklejać w kupę... Kogo zobaczył Austin? Dowiecie się już w następnym rozdziale.
Pozdrawiam.
~ Bella
zajebisty kiedy next ?
OdpowiedzUsuńAhhh kogo zobaczył?! O masakra teraz cały czas będę się zastanawiać kogo zobaczył. Rozdział świetny! Czekam na Nexta!
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny
Ahhh kogo zobaczył?! Teraz cały czas będę się zastanawiać kogo zobaczył. Biedna Ally. Rozdział świetny! I chce nexta! Szybko!
OdpowiedzUsuńOMG !! W takim momencie !! Pisz szybko !! :D
OdpowiedzUsuńPRZECUDOWNY KOCHAM TWOJEGO BLOGA !!! <3 KIEDY NEXT BO NIE WYTRZYMAM <3.
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział <3 Twój blog jest genialny!!! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńKate
Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga! <3
OdpowiedzUsuńTe rozdziały to najlepsze co w życiu czytałam. A nie mało tego było. xd Jestem wybredna jeśli chodzi o czytanie. Dlatego musi mnie coś przyciągnąć. I Wam to się udało. Rozdział świetny, wywołał u mnie tyle emocji. :D Nie mam słów na opisanie. Brak mi słów. Po prostu rewelacja. :*
Cieszę się, że postanowiłyście pisać dalej i co najlepsze walczyć o tego bloga. Zawsze jestem z Wami. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
PS. Pozdrawiam i do następnego. :****
<333333333333
superrrrrrrr ale jeśli mogę to chciałabym żeby w końcu się pocałowali <3
OdpowiedzUsuńOMG!!! Rozdział super, jakich mało wśród bloggerek!! Nie mogę... W takim momencie!!! Ale świetny i cieszę się, że jednak nie chcecie usuwać bloga xD pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuń~Kasia<3
OMG!!! Rozdział po prostu czadowyy! Cieszę się, że będziesz walczyć o tego bloga:) Tak trzymać. Jestem z wami:D Biedna Ally...Kogo zobaczył??!! Może jego tatę...nwm. Kiedy nexxttt?????
OdpowiedzUsuń