czwartek, 29 sierpnia 2013

VIII - Przyjaźń opiera się na zaufaniu...

...za zasłoną stał Austin! Otworzyłam okno balkonowe i wpuściłam chłopaka do środka.
- Co Ty tu robisz? - zapytałam w miarę spokojnie.
- Za nim cokolwiek powiesz... wysłuchaj proszę... Mogę skorzystać z fortepianu? - widziałam, że był zdenerwowany.
- Jasne... - opowiedziałam niepewnie. Moon zasiadł na krzesełku i gestem ręki wskazał abym zajęła miejsce obok niego. Ze strachem w oczach wykonałam jego polecenie. Już po chwili brunet zaczął śpiewać i grać. Co jakiś czas spoglądał w moje oczy. Siedziałam osłupiała. Wiedziałam, że muszę mu wybaczyć, ale bałam się tego... Chciałam to zrobić, kiedy będę  pewna w stu procentach, że tego chcę. Swoją drogą od tej imprezy czuję się jakoś inaczej, tak jakby coś we mnie rozkwitło... Piosenka powoli dobiegała końca, a ja dalej siedziałam jak zaczarowana. Melodia były prześliczna... Jedno nie dawało mi spokoju...
- Skąd masz ten tekst? I kto napisał melodię... i po co to wszystko? - zadałam serię pytań.
- Usłyszałem to na wycieczce... Melodię stworzyłem ja... Czułem, że o taką chodziło Ci, gdy pisałaś ten tekst... Po co? Chcę odzyskać najlepszą przyjaciółkę na świecie... Brakuje mi tego co nas łączyło... brakuje mi Ciebie... Jesteś ważniejsza od wszystkiego... Bez Ciebie moje życie jest szare i nijakie. Czy potrafisz żyć bez przyjaźni? - wygłosił monolog.
- Ja mam przyjaciół... Ty też... - odpowiedziałam. Blondyn złapał mnie za rękę.
- Dobrze wiesz, że nie o tym mówię. Chodzi mi o tą przyjaźń, która trafia się raz w życiu... Jest jedyna i niepowtarzalna. - oznajmił z bólem - I nie wolno pozwolić jej odejść.
Po moim poliku spłynęła łza... Nagle rozbrzmiała ta piosenka - mój telefon zaczął dzwonić. Nie wiem czy to jakiś znak... ale te słowa w połączeniu z tą chwilą spowodowały, że rozkleiłam się totalnie. Marzyłam, żeby móc go przytulić.
- Ale pozwoliłeś na to i ją straciłeś...  Za późno się ocknąłeś.- wyszlochałam - Myślę, że powinieneś już iść.
- Nigdy nie jest za późno... Nigdy. - wyszeptał, otarł ciecz spływającą po mojej twarzy i wyszedł. Sprawdziłam na wyświetlaczu kto dzwonił. Kiedy okazało się, że to Kira, dotarło do mnie, że jeśli nic nie zrobię to stracę coś, a raczej kogoś, kto był najważniejszy w moim życiu... A co najważniejsze... dalej jest. Rzuciłam się w pogoń za blondynem. Na moje szczęście stał oparty o drzewo dwieście metrów od mojego domu. Rozmawiał przez telefon. Wiem, że to niegrzeczne, czy jak kto woli nie kulturalne, ale musiałam.

*oczami Austina*
(początek rozmowy telefonicznej)
- No hej, co tam? - odezwał się mój rudowłosy przyjaciel w słuchawce.
- Do bani stary...
- A czemuż to?
- A jak myślisz... Miałem nadzieje, że mi wybaczy.
- Dziwisz się, że nie zrobiła tego?
- Nie. Wręcz na jej miejscu przywaliłbym sobie...
- A powiedziałeś jej?
- Dez! Co miałem jej powiedzieć? " Cześć Ally... Byłaś całkiem zalana, pokłóciliśmy się i tak jakoś Cię pocałowałem. Było cudownie, chociaż wiem, że nie powinienem... Szkoda, że nic nie pamiętasz!" ?
- Tak właśnie... - wysyczał zrezygnowany niebieskooki.
(koniec rozmowy telefonicznej)
Odwróciłem się i ujrzałem Allyson, która ledwo trzymała się na nogach...
- Jak mogłeś...! - krzyknęła.
- To nie tak... Nie chciałem... - w tym momencie dziewczyna mi przerwała.
- Nie chciałeś czego? Z tego co wiem, chciałeś przyjaźni... Przyjaźń opiera się na zaufaniu... Chcesz budować zaufanie na kłamstwie...? - zaczęła płakać.
- Nie... Bałem się Twojej reakcji... - powiedziałem załamany.
- Bałeś się... A ja boję się Tobie zaufać. - zbliżyła się do mnie i wyszeptała mi to do ucha. Zaczął padać deszcz..., w którym ona zniknęła...
- Ally! Ally! Ally! - wołałem, ale to było na nic. Jak zwykle wszystko schrzaniłem. Nie zastanawiając się nad niczym więcej rzuciłem się w stronę domu brunetki. Zapukałem.
- Witaj Austin. - przywitał mnie pan Dawson.
- Jest Allyson? - zapytałem.
- Tak, przyszła przed chwilą, ale nie w najlepszym sta...
- Proszę pana, ja muszę wejść. - przerwałem mężczyźnie i wślizgnąłem się do domu. Pobiegłem pod pokój brunetki i chwyciłem za klamkę, chciałem otworzyć drzwi, ale spotkał mnie zawód.
- Odejdź stąd tato! - wrzasnęła.
- Ale to ja... - powiedziałem spokojnie.
- Tym bardziej! Spadaj! - wykrzyczała tak głośno, że obudziła pół Miami.
- Nie odejdę. Co więcej, będę tu klęczał przed tymi drzwiami, dopóki nie zgodzisz się ze mną porozmawiać! - nie dawałem za wygraną.
- Jasne... Daruj sobie. - zaśmiała się. A właściwie zakpiła ze mnie.
- Będę tu klęczał choćby do śmierci!
- Debil... - odezwała się już nieco spokojnie.
- Debil zako... - ugryzłem się w język i już nieco głośniej krzyknąłem - Debil, któremu zależy!
- Nie rozśmieszaj mnie! - kopnęła w drzwi, zdradzając, że przy nich stoi.
- Słonko, on na prawdę klęczy... - do akcji wkroczył Lester.
- No nie... Jesteś po jego stronie?! Pieprzona męska solidarność! - wkurzyła się jeszcze bardziej.
- Dziękuję panu, za próbę pomocy. Ale ona jest straszne uparta. - zwróciłem się do ojca brunetki.
- Nie jestem! - zaprotestowała dziewczyna.
- Jak jej matka... Uważaj w co się pakujesz, ja znoszę to 25 lat... Radzę Ci, znajdź na nią sposób bo osiwiejesz. - poklepał mnie ze zrozumieniem Dawson.
- Tato!! - ogarnęła go córka. Po chwili znów byliśmy tylko we dwójkę. Ciągle tylko się tak kłóciliśmy wygarniając sobie wszystkie błędy. Co jakiś czas tylko słyszeliśmy : " Aż strach pomyśleć co będzie po ślubie...", " Jak stare małżeństwo", "Brawo mała, ale go pojechałaś!", " Austin, będziesz tego żałował... to będzie boleć...", "Uuu, to było dobre, aż sobie zapiszę...". Takie o to hasła rzucał rozbawiony Lester. Mijały sekundy, minuty, godziny... Z czasem ta wbrew pozorom diablica schowała swoje rogi, i krzyk ustał.
- Długa masz zamiar jeszcze się dąsać...? - zapytałem, co nie było dobrym pomysłem.
- TAK! - krótka, ale jakże trafna odpowiedź.
- Trish, Dez... Przyjedźcie, bo ja ich sam nie ogarnę! - krzyknął Dawson do słuchawki.
- Widzisz co narobiłaś?! - zawołałem
- Ooo... To teraz mi powiesz, że to moja wina! - znowu zaczęła.
- No wcale nie ułatwiasz zadania... - wyszeptałem, a ona niestety to usłyszała...
- Aaa! - zapiszczała - Ja z Tobą oszaleje!
- Mimi, weź Mike'a i przyjedźcie tu... On klęczy pod tymi drzwiami już cztery godziny... I bez przerwy się sprzeczają jak stare małżeństwo... - powiedział już lekko przestraszony, ale rozśmieszony mężczyzna. Domyśliłem się, że tym razem wezwał posiłki w postaci moich rodziców. Biedny myślał, że to coś da... Nie minęło dziesięć minut, a pojawili się Trish i Dez, którzy szli na nogach. Za raz po nich, dotarli rodzice, którzy jechali samochodem.
- Co tu się dzieje? - zapytał mój tata.
- Oszaleli... - zaśmiał się Dez.
- Austin wstawaj... - prosiła mama.
- Ally otwórz... - Trish liczyła, że mała, zadziorna przyjaciółka wykona jej polecenie.
- Słuchajcie... Nie wstanę i nie pójdę stąd, dopóki ta oto kobieta nie otworzy tych drzwi i nie zgodzi się ze mną porozmawiać... - oznajmiłem spokojnym głosem.
- Moon... Z tego co wiem to wrzeszczycie na siebie już sporo czasu. - De La Ross'a chciała mnie podejść.
- Na spokojnie, a nie! - wysyczałem.
- Alluś, on już tu klęczy cztery  godziny, 32 minuty i 37 sekund... Musicie jeść, pić, załatwiać swoje potrzeby... - łagodziła moja mama.
- Kocham panią, szanuję... Ale nie tym razem. Nie chcę go znać... - z lekkim smutkiem brunetka wypowiedziała słowa skierowane do mojej rodzicielki.
- Nie chcesz mnie znać... A to niby czemu? - igrałem z ogniem.
- Oho zaczyna się... Jak nie chcecie ogłuchnąć to idźcie na koniec korytarza i koniecznie weźcie krzesła i pop-corn. - powiedział zrezygnowany Lester.
- Możecie być cicho?! - krzyknęliśmy równocześnie z Ally. Całe towarzystwo podniosło ręce w geście obrony.
- Co mi zrobiłeś... hmm... Zostawiłeś kiedy się w Tobie zakochałam, uprzykrzałeś mi życie, raniłeś słowami, czynami, znienawidziłeś za nic, przekreśliłeś to co było między nami i mnie, pocałowałeś i okłamałeś mówiąc, że nic między nami nie zaszło... Wykorzystałeś to, że byłam pijana! - wygarnęła mi wszystko. Nasi rodzice wytrzeszczyli oczy.
- A Ty... - zacząłem głośno... - Skradłaś moje serce... - dodałem cicho, czego nikt nie dosłyszał...
- A ja co...? - zapytała. Nie otrzymała odpowiedzi.
- To jest dobre... zajadała się pop-cornem Patricia. Minęło pięć minut, a ja nic.
- A ona co?! - wydarli się wszyscy obecni.
- Zabolało mnie to jak szybko o mnie zapomniałaś... Nie walczyłaś. Sama wielokrotnie mnie uraziłaś... Nie brałaś pod uwagę tego, że robię to dla Ciebie, żeby Cię nie krzywdzić... - złagodniałem.
- Chciałeś uniknąć krzywdzenia mnie, krzywdzenie mnie... - słyszałem jak zjechała po drzwiach.
- Teraz widzę, że nie słusznie... - rozczuliłem się.
- Tęsknie za Tobą... - usłyszałem.
- Ja za Tobą też... Daj mi to jedną, jedyną szansę... Wpuść mnie, a obiecam, że już nigdy więcej Cię nie skrzywdzę i nie zostawię... - powiedziałem błagalnym tonem głosu. Już po chwili dziewczyna otworzyła drzwi wpuszczając mnie.
- Za każdym razem jak coś spieprzysz będziesz klęczał przed drzwiami pięć godzin? - zapytała.
- Będę starał się już nic nie spieprzyć, a jeśli nawet... to tak. Pięć godzin, a nawet dłużej... Jesteś tego warta... - powiedziałem, a za drzwiami usłyszałem "uuu". Podbiegłem do dziewczyny i przytuliłem ją do siebie, bardzo mocno.
- Tak mi tego brakowało... - wyszeptała. Pocałowałem ją w czółko i szepnąłem:
- Mnie też... Ale najbardziej tego... - przerzuciłem ją przez ramię i zacząłem biegać. Wybiegłem z pokoju i udałem się na dwór. Gdy już tam byliśmy wrzuciłem dziewczynę do basenu i sam do niego wskoczyłem. Podpłynąłem do brunetki chwyciłem w tali, przyciągnąłem do siebie i wziąłem na głęboką wodę. Brunetka nie stykała.
- Dwa pytania. - wyszeptałem - Pierwsze... Wybaczasz?
- Wybaczam... - usłyszałem.
- Drugie -  poluźniłem uścisk - Ufasz?
- Ufam. - puściłem brunetkę. Kiedy zaczęła się bać, złapałem i powiedziałem:
- Skoro ufasz, to nigdy nie puszczę... Zawsze Cię uratuję.
Byliśmy strasznie blisko siebie, dzieliły nas milimetry... Bałem się, że zaraz ją pocałuję...
- Austin co to ma być? - usłyszałem głos. Podniosłem wzrok i zobaczyłem...


***
Witam Was tym razem ja - Iza. Rozdział całościowo należy do mnie. Aczkolwiek inspiracją był poprzedni rozdział Martynki :) Ja planowałam ich trochę skłócić jeszcze, ale ona poprosiła o pogodzenie naszych gołąbeczków. Jak widzicie spełniłam jej prośbę. Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Ja ten rozdział przeżywałam straszne xd Zawarłam tu mieszankę uczuć. A jak Wam się podoba? I kogo zobaczył Austin... ? Jakie przygody ich czekają? Czy wszystko będzie takie kolorowe? Na te pytania odpowiedź znajdziecie w kolejnych rozdziałach. Kiedy następny rozdział się pojawi nie wiem, ale skoro rok szkolny się zaczyna, dodawanie rozdziałów będzie trochę inaczej wyglądało. Mam nadzieje, że rozumiecie. Ja na razie Was żegnam. Bajo <3
                                                                                                     Pozdrawiam ;*
~ Bella

22 komentarze:

  1. OMG. :-) Nie wiem co powiedzieć czytałam wiele blogów i książek , ale jeszcze nigdy nie doznałam takich uczuć. Wzruszyłam się w niektórych momentach, a czasem się śmiałam. Najlepsza była ta akcja jak on klęczał pod jej drzwiami prosząc o przebaczenie, a potem jak reszta to oglądała jak film. Hehee. Po prostu rewelacja. Myślę, że to Kira, albo ktoś z paczki Austina na 100 %. Już się nie mogę doczekać dalszych rozdziałów. Cieszę się, że jednak się już pogodzili. Żadne słowa nie opiszą tego co działo się ze mną podczas czytania przez te pare minut. xd. Najlepsze co w życiu czytałam. Wiedziałam, że macie wielki talent. Pozdrawiam i czekam na nexta z zapartym tchem. :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach zapomniałam dodać jest dokładnie tak jak chciałam, żeby to wyglądało. W poprzednim rozdziale w komach pisałam anonimowo, że chciałabym żeby trochę się z nim podroczyła i jest tak. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ten rozdział :) czekam na next :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie się pogodzili ! <3

    Czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu cudo, przyznam że tego się nie spodziewałam :)
    Już nie mogę się doczekać next :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie będzie stała Kira :D

    Zapraszam == > http://raura-time-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Daj nexta szybko :) pomimo ze mam 20 lat nie wiedzialem co powiedziec po przeczytaniu

    OdpowiedzUsuń
  8. swietny, dobrze ze się pogodzili <3

    OdpowiedzUsuń
  9. DOBRZE ŻE SIĘ POGODZILI , KOCHAM TO OPOWIADANIE ! ; ** CO DO ROZDZIAŁU JEST NIESAMOWITY ! ; **.

    OdpowiedzUsuń
  10. Boooski!!!
    Pewnie to Kira, albo ktoś z jego''przyjaciół''...
    Daj szybko nexxta błagam:P
    Poza tym ten blog jest najlepszy jaki czytan, a jest ich sporo, ma w sobie tyle uczuć - kocham go<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny!
    Jestem ciekawa kogo tam zobaczyli?
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, kocham tego bloga!!!!! Jest świetny, a opowiadanie boskie!!! Mam nadzieję że szybko dodacie kolejny rozdział, aczkolwiek rozumiem że zaczyna się szkoła i będzie trudniej :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zabieram się za czytanie! :) Zapraszam też do mnie: http://rossyandlau.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś mega ,twoje rozdziały są mega czekam na nexta...
    ps.jakoś tak w połowie czytania dostałam dygodkiii :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Super!!!! Nareszcie są znów przyjaciółmi!!! Czekam na next!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. aaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaawwwwwwwwwwwwwwwwwwwww <3 <3 <3 Boże, Boże, Booooooooooooże <3 Ubóstwiam cię normalnie :**** To jest takie piękne, że normalnie sama chciałabym umieć tak pisać <3
    Tylko nie mów mi, że zobaczył Kirę... grrrrr...
    Piszcie szybko następny <3 Już nie mogę się doczekać następnego *.*
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialny rozdział, no po prostu bomba!!!!! Czekam na nexta ;))) KOCHAM TEGO BLOGA to jeden z moich ulubionych

    OdpowiedzUsuń
  19. Super blog ;))
    Zapraszam do siebie : http://violetta-disneychannelpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Cuudny rozdział!!
    Czekam na nexta:D Teraz nie do opowiadania:
    Ostatnio się trochę zawiodłam na Rossie bo w wywiadzie powiedział,że woli Maię od Laury:( jakby coś jestem fanką Raury...

    OdpowiedzUsuń
  21. Boski rozdział! Matko najbardziej podobało mi się kiedy Austin klęczał pod drzwiami Ally <3 Ja chce szybko kolejny!!! <3333

    OdpowiedzUsuń
  22. Super z niecierpliwością czekam na next kiedy wstawicie następny ?

    OdpowiedzUsuń